środa, 13 stycznia 2010

Targi ślubne

Na targi ślubne dotarliśmy z małym opóźnieniem, a śnieg i lód nie ułatwiły nam dojazdu. Na szczęście po jakimś czasie byliśmy na miejscu. Pierwsze zaskoczenie to pełno ulotek jeszcze przed wejściem. Aż nie mogłam nadążyć odbierać tych ulotek, szczególnie że zainteresowałam się samochodami stojącymi przed halą targową. W końcu udało nam się wejść do środka, kupiliśmy bilety i ruszyliśmy na podbój ślubnego świata.
Michał był sto razy bardziej zniechęcony tłumem niż ja, ale nie było wyjścia. Trzeba było przedzierać się, żeby dotrzeć do wybranego stoiska.
W pierwszej kolejności obejrzeliśmy samochody. Nie mogłam oderwać od nich wzroku! Najbardziej pamiętam warszawy. One zawsze mają jakiś szczególny klimat, ale na pewno nie wybierzemy jej na ślub. Mimo tego, że bardzo mi się podoba, to jednak nie zdecydowałabym się akurat na taki samochód. Michał oczywiście nie chciał odejść od samochodu sportowego. Pytał o parametry, osiągi i inne, ale o cenę wynajmu już nie zapytał. Tak jakby to nie było ważne! Sama nie wiem czy żartował, czy mówił poważnie, że to będzie nasze auto do ślubu. W tej chwili nie mam żadnego faworyta w tej dziedzinie. Ceny były bardzo różne. Średnio 160-180zł za godzinę wynajmu. Osobiście wolałabym wynająć auto za jakąś kwotę, niezależnie od tego ile czasu będziemy go potrzebować. Na wynajęcie samochodu mamy jeszcze czas.
Nie udało mi się dobrze przyjrzeć się sukniom ślubnym. Patrzyłam tylko ukradkiem, podziwiałam, ale nie mogłam zdradzić Michałowi, która mi się podoba. Zgodnie z tradycją, zobaczy mnie w sukni dopiero w dniu ślubu. A do tego czasu, cicho sza!
Przechodząc obok stoisk, zebraliśmy mnóstwo ulotek, broszur, wizytówek i katalogów. W najbliższym czasie czeka nas przeglądanie tych ulotek. Tylko najpierw musi nam je oddać moja mama, która z wielką ochotą zabrała się do oglądania.
Zapoznaliśmy się z ofertą kilu fotografów, których również było bardzo dużo. Niestety ceny są dość wysokie, więc będziemy musieli dobrze przemyśleć nasz wybór. Najważniejsze, że mamy sporo kontaktów, więc na pewno sobie poradzimy.
Podobnie z zespołami muzycznymi. Było ich mnóstwo, tylko że w przypadku niektórych terminy mają zajęte na 2011 rok. Trochę mnie to przeraziło, dlatego w pierwszej kolejności trzeba będzie się tym zająć. Wolałabym jednak wynająć sprawdzony zespół, więc najpierw będziemy szukać wśród znajomych, którzy mogą nam kogoś polecić.
Do zaproszeń niestety nie udało nam się dotrzeć z powodu wielkich tłumów przy stoiskach. Odpuściliśmy sobie, bo mamy jeszcze 1,5 roku do ślubu, więc na razie nie musimy się tym przejmować.
Zobaczyliśmy kilka pomysłów, które mogą się przydać na weselu. Figury lodowe z truskawkami w środku wyglądały zjawiskowo. Tak samo dekoracje stołu, bukiety kwiatów czy przepiękne torty.
Fajnie było wszystko zobaczyć w jednym miejscu. Teraz trzeba będzie jakoś to wszystko ogarnąć.

1 komentarze:

Marci pisze...

Oj zawsze na tagach jest ogromne zamieszanie. Tyle ludzi. Ja byłam już rok temu na targach ślubnych w Warszawie. Teraz idziemy znowu. Właściwie wszystko już mamy, bo ślub 19 czerwca:) Ale idziemy jeszcze rozejzeć się za jakąś fontanną czekolady czy coś w tmy stylu