środa, 30 grudnia 2009

Lista przebojów na wesele i poprawiny (5)

Już jutro Sylwester tak więc postanowiłem przygotować listę piosenek, które nie tylko idealnie nadają się na wesele i poprawiny, ale także na ostatnią imprezę roku. Chciałem zamieścić listę utworów, do których można potańczyć i już zacząłem ją tworzyć, ale po chwili zmieniła się moja koncepcja. Kończy się rok 2009, jest czas podsumowań, a jednym z najważniejszych wydarzeń mijającego roku była między innymi śmierć Michaela Jacksona. Dlatego postanowiłem to wszystko połączyć i tak powstała lista 10 utworów Jacksona, do których można potańczyć na weselu, poprawinach i Sylwestrze. Życzę udanej zabawy w ten ostatni i dzień roku.

Michael Jackson - Black Or White
Michael Jackson - The Way You Make Me Feel
Michael Jackson - Thriller
Michael Jackson - They Don't Care About Us 
Michael Jackson - Billie Jean
Michael Jackson - Beat It
Michael Jackson - Smooth Criminal
Michael Jackson - Wanna Be Startin' Somethin'
Michael Jackson - Bad
Michael Jackson - Don't Stop Til You Get Enough

wtorek, 29 grudnia 2009

Wasze śluby

Chciałbym rozpocząć nowy dział na blogu, który współtworzylibyście Wy i który ma być poświęcony Waszym ślubom.

Znacie ciekawe historie ze ślubów i wesel, sami ich doświadczyliście?
A może przydłużyło się wam coś nieoczekiwanego, zaskakującego czy oburzającego podczas przygotowań?
Macie interesujące filmiki lub zdjęcia, którymi chcielibyście się podzielić z innymi?
Znaleźliście coś fajnego o tematyce ślubnej w internecie?

Wszystkich zainteresowanych proszę o wysyłanie materiałów (tekstów, zdjęć, filmików itp) na mailia: albert@szukamnaslub.pl

Poza tym poszukuję również osób, które byłby zainteresowane dłuższą współpracą i współtworzeniem bloga.

czwartek, 24 grudnia 2009

Świąteczne życzenia i pierwszy numer "Wspaniałego Ślubu"

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia chciałbym życzyć wszystkim czytelnikom bloga „Weselcie się!!” dużo szczęścia, radości, spokoju, a przede wszystkim powodzenia w przygotowaniach do Waszego wymarzonego ślubu.

„Szukam na ślub.pl” przygotowało dla Was wyjątkowy prezent w postaci pierwszego numeru nowego magazynu „Wspaniały Ślub”. Ja też miałem swój udział przy tworzeniu tego magazynu i szczerze zachęcam do zapoznania się z jego lekturą. Znajdziecie tam wiele ciekawych artykułów.

Mogę wam zdradzić, że „WŚ” miał wyjść już w połowie grudnia, ale niestety jak to bywa, początki są trudne i co chwilę pojawiały się nowe problemy. Wydawało się nawet, że nie zdążymy do Świąt, ale się udało  i w ten sposób możemy dać Wam prezent pod choinkę. Magazyn jest już dostępny na stronie wspanialy-slub.pl
Zapomniałem jeszcze dodać, że magazyn jest bezpłatny.

Wesołych Świąt!



poniedziałek, 21 grudnia 2009

Kiedy rezerwować salę na wesele?


Poszukanie odpowiedniej sali weselnej zajmuje niekiedy bardzo dużo czasu. Nie jest łatwo wybrać wśród ofert przedstawianych w Internecie, tą która spełnia nasze oczekiwania. Trzeba wziąć pod i uwagę i pamiętać o tym, że umieszczone zdjęcia nie zawsze oddają to, co zastaniemy w rzeczywistości. Zasada ta działa na szczęście w dwie strony i niekoniecznie musi nas spotkać rozczarowanie. Bywa tak, że zdjęcia są niespecjalne, a kiedy wejdziemy do sali, będziemy nią zachwyceni.

Przed podjęciem decyzji o wyborze lokalu, warto sprawdzić ich co najmniej kilka, żeby mieć porównanie i pewność, że nasz wybór jest najlepszy. Niestety nie można jednoznacznie stwierdzić, ile wcześniej powinniśmy rezerwować salę na wesele. Jeśli planujemy ślub w tzw. sezonie ślubnym, czyli od czerwca do września, trudno nam będzie znaleźć wolny termin na kilka miesięcy przed uroczystością. W renomowanych lokalach, problemy mogą pojawić się już rok przed zaplanowanym weselem. Alternatywą jest oczywiście poszukanie innej sali weselnej w okolicy, która na przykład ze względu na dalszą lokalizacją, będzie miała mniej zarezerwowanych terminów. Zdarza się, że ktoś zrezygnuje ze swojego terminu i tym sposobem możliwe jest znalezienie dobrej sali na kilka miesięcy przed weselem. Jak we wszystkim w życiu, trzeba mieć trochę szczęścia.

Podsumowując, wydaje się, że rok to optymalny czas, w którym powinniśmy rezerwować salę. Oczywiście, w każdym mieście jest inna sytuacja, więc czasami wystarczą nam cztery miesiące wcześniej, a niekiedy sale będą prowadziły rezerwację na dwa lata wprzód, tak jest np. w Warszawie.

Ana

sobota, 19 grudnia 2009

Komentarze już działają

Dopiero dzisiaj Ana zorientowała się, że komentarze nie działają tak jak powinny. W ogóle nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy (chociaż brak komentarzy w ostatnim czasie zastanawiał mnie). Jest to spowodowane zmianą grafiki bloga. Niestety nie umiem tego naprawić, żeby działało tak jak poprzednio. Ale na szczęście można zmienić ustawiania i w ten sposób teraz komentarze możecie dodawać poprzez wyskakujące okienko.

Zapraszam do dzielenia się swoimi uwagami i komentowania...

Znalezione w sieci... zrujnowane wesele

Wesele na dworze, w namiocie ma swoje zalety, ale istnieje też ryzyko, że zbyt dobrze bawiący się goście zrobią coś takiego...

piątek, 18 grudnia 2009

"Ślubne szaleństwo" (Odc. 2)

Po udanych oświadczynach przyszedł czas na przekazanie tej radosnej wiadomości rodzicom. Najpierw spotkali się z rodzicami Klaudii (Wanda i Robert). Paweł chciał by prośba o rękę córki wypadła jak najlepiej, dlatego zaprosił ich do eleganckiej restauracji. Przed obiadem wstał z ogromnym bukietem kwiatów i po wygłoszeniu mowy, o tym jak kocha Klaudię, poprosił przyszłych teściów o zgodę na ślub. Jeszcze przed tym uroczystym wydarzeniem Paweł uważał, że z narzeczoną są na tyle dorośli, że nie musi prosić jej rodziców o zgodę, wystarczy, że ich tylko poinformują o fakcie oświadczyn. Jednak Klaudia przekonała go, że zaręczyny muszą być, ponieważ jej rodzice z tradycyjnym podejściem do życia byliby oburzeni gdyby on nie poprosił jej o rękę. Przyszła panna młoda wiedziała, co robi namawiając na to swojego narzeczonego. Jej rodzice byli bardzo zadowoleni z formy zaręczyn, a Wanda nawet popłakała się ze wzruszenia. Oczywiście zgodzili się na ślub, trochę zdziwili się, że chcą brać go już za rok, ale obiad przebiegał w bardzo miłej atmosferze. Dopiero gdy młodzi opowiedzieli swoją wizję ślubu, sytuacja zrobiła się bardziej napięta. Klaudia i Paweł mieli wizję przyjęcia, które odbędzie się gdzieś za granicą, w jakimś ciepłym kraju. W związku z tym ślub miał być kameralny, tylko dla najbliższej rodziny. Tu ponownie pojawiło się tradycyjne podejście rodziców Klaudii, dla których jedynym rozwiązaniem był tradycyjny ślub i duże, wystawne wesele. Pod koniec burzliwej dyskusji Wanda stwierdziła, że ona na pewno nie pojedzie za granicę na ślub córki. Nie wyobrażała sobie jak Polacy mogą chcieć wziąć ślub poza ojczyzną. Zakończyło się na tym, że rodzice nakazali im przemyślenie tej sytuacji i dobitnie zasugerowali zmianę decyzji.

W następnej kolejności byli rodzice Pawła, jako że są rozwiedzeni młodzi musieli oddzielnie ich poinformować. Matka (Ola) akurat była na dwutygodniowym wyjdzie biznesowym, dlatego Paweł powiadomił ją telefonicznie o oświadczynach. Bardzo się ucieszyła i zaproponowała, że pomoże im w organizacji pod względem finansowym. Potem młodzi pojechali do ojca Pawła (Bartłomiej), który mieszka ze swoją partnerką (Basia). Basia była koleżanką Pawła ze studiów i to właśnie przez niego poznała jego ojca. Bartłomiej nie był zbyt zachwycony informacją o ślubie, ale od momentu gdy Paweł rzucił studia prawnicze, krytykował właściwie wszystkie jego decyzje. Basia była natomiast bardzo entuzjastyczniej nastawiona, nawet zasugerowała, że oni też mogliby wziąć ślub, ale Bartłomiej szybko jej przerwał i pozbawił złudzeń. Oboje stwierdzili, że ślub w ciepłym kraju to świetny pomysły. Powiedzieli narzeczonym, że to ich dzień, to oni mają decydować i nie poddawać się woli rodziców Klaudii.

środa, 16 grudnia 2009

Jak wygląda wesele – krok po kroku

Dzisiaj zupełne podstawy. Na pewno większość z was wie dokładnie jak wygląda tradycyjne wesele, ale dla tych którzy dopiero zaczynają planować swój ślub, a dotychczas nie mieli okazji brać udziału w tego typu przyjęciu, kilka słów o tym jak wygląda wesele.



Przyszła para młoda, decydując się na wyprawienie wesela, musi wziąć pod uwagę, że jako najważniejsza para wieczoru będzie miała wiele obowiązków. Oczywiście każdy sam może zdecydować jak będzie wyglądało jego wesele, jeśli jednak chcemy wyprawić tradycyjne przyjęcie, jest kilka elementów które muszą być uwzględnione.

Zaczynamy od przywitania państwa młodych chlebem i solą przez ich rodziców (lub obsługę lokalu). Kawałek chleba należy umoczyć w soli i zjeść. Po życzeniach i przywitaniu pary młodej na sali, czas na pierwszy toast. Młoda para dostaje związane ze sobą kieliszki, a po wypiciu szampana rzuca je za siebie, tłukąc szkło na szczęście. Kolejną, piękną tradycją jest pierwszy taniec, który ma miejsce po objedzie. Młoda para rozpoczyna zabawę tańcem, nierzadko specjalnie przygotowanym na tę okazję. Potem dołączają do nich goście i tańce trwają bez końca. Następnie, jeszcze przed północą, jest czas na uroczysty tort. Zgodnie z tradycją, para młoda kroi wspólnie pierwszy kawałek tortu. Równo o północy rozpoczynają się oczepiny. Panna młoda gromadzi okół siebie, w kółku wszystkie panny i rzuca w ich stronę welon. Dziewczyna która go złapie, pierwsza wyjdzie za mąż. Następnie pan młody rzuca muszką lub krawatem w stronę przybyłych kawalerów. Kawaler, który złapie muszkę pierwszy się ożeni. Oboje na czas oczepin tworzą parę. W trakcie oczepin przeprowadza się zazwyczaj kilka zabaw, w uzgodnieniu z parą młodą. Bardzo wzruszającym momentem są podziękowania dla rodziców. Orkiestra śpiewa piosenkę wybraną tylko dla nich, a młodzi składają podziękowania, wręczają kwiaty i symboliczny prezent. Wszystkie te elementy nie muszą występować w wymienionej kolejności, jak również nie wszystkie muszą zostać uwzględnione, ale przeważnie tak to właśnie wygląda.
Ana

wtorek, 15 grudnia 2009

Znalezione w sieci... co postawić na torcie?

Na szycie tortu ślubnego można ustawić okolicznościowe figurki, nie muszą to jednak być tylko dwie postacie panny i pana młodych stojące na baczność. Można zaleźć coś znacznie bardziej oryginalnego:

 


 




poniedziałek, 14 grudnia 2009

Film ze ślubem w tle: "Od wesela do wesela"



Od wesela do wesela (The Wedding singer)
premiera: 1998
reżyseria: Frank Coraci
scenariusz: Tim Suhrstedt
w rolach głównych: Adam Sandler, Drew Barrymore

Opis (źródło: filmweb.pl)
Bohaterem jest młody pieśniarz - amator, występujący na przyjęciach weselnych. Jego własny ślub kończy się katastrofą, ponieważ panna młoda tuż przedtem zrezygnowała z małżeństwa. Pieśniarz szuka pocieszenia w towarzystwie młodej kelnerki.

piątek, 11 grudnia 2009

"Ślubne szaleństwo" (Odc. 1)

Paweł chciał aby jego oświadczyny były niezapomniane dla Klaudii. Przedyskutowaliśmy wiele różnych opcji i ostatecznie padło na wesołe miasteczko. Plan był prosty. Paweł weźmie swoją dziewczynę na diabelski młyn, ja miałem załatwić, żeby obsługa zatrzymała go, gdy oni będą na samym szczycie. Wtedy Paweł miał oświadczyć się, a po tym jak Klaudia powie tak, miał dać mi znać i odpalone miały zostać fajerwerki. Wszystko było ustalone, zaplanowane i załatwione.

W końcu nadszedł ten dzień, a właściwie wieczór. Był początek lipca, słoneczna pogoda, ciepło – idealny dzień na oświadczyny. Klaudia nie była zbyt chętna na przejażdżkę diabelskim młynem, ale po namowach Pawła wsiadła. Natomiast ja z dołu przygotowywałem się do koordynowania tą akcją. Niestety nie wszystko poszło, tak jak to sobie wyobrażaliśmy. Kiedy młyn się zatrzymał Klaudia wpadła w panikę, zaczęła krzyczeć, płakać, a na koniec skuliła się na podłodze zupełnie nie słuchając tego, co mówił Paweł. Tłumaczył jej, że nic się nie stało, że to specjalnie zostało zatrzymane. Niestety, do Klaudii to nie docierało. Paweł zaczął machać mi, żeby uruchomić młyn, jednak skąd mogłem wiedzieć, co tam na górze się wydarzyło. Dlatego odpaliliśmy fajerwerki, sądząc, że oświadczyny zostały przyjęte. To jeszcze bardziej pogorszyło sytuację, ponieważ Klaudia przestraszyła się, że to wybucha diabelski młyn i że zaraz spadną. W końcu zjechali na dół, ja zadowolony czekałem z gratulacjami, a tu widzę jak Paweł prowadzi zapłakaną i trzęsącą się Klaudię. Zawieźliśmy ją do domu, kiedy się uspokoiła Paweł wytłumaczył jej, że tak naprawdę tam się nic nie stało, że byli bezpieczni. Reakcja jego dziewczyny wynikała jednak z traumy z dzieciństwa. Kiedy miała 8 lat, spędziła w wagoniku zepsutego diabelskiego młyna ponad 3 godziny zanim ją ściągnięto na ziemię. Była tam wtedy zupełnie sama i od tego momentu panicznie boi się takich sytuacji. Paweł nie wiedział o tamtym zdarzeniu, dlatego nie mógł przewidzieć, że oświadczyny w wesołym miasteczku wcale nie będą wesołe i zakończą się w ten sposób.

Po kilku tygodniach ponownie się do mnie odezwał i powiedział, że chce podjąć kolejną próbę oświadczyn. Mimo ostatniego fiaska, nie miał zamiaru robić tego w tradycyjny sposób, ale tym razem ustaliliśmy, że będzie to coś znacznie mniej ryzykownego. Oświadczyny w kinie. Nakręciliśmy film, w którym Paweł wyznawał miłość swojej wybrance, ja załatwiłem wszystko w kinie. Paweł i Klaudia poszli na seans. I znowu nie obyło się bez problemów, przy kasach Klaudia spotkała swoją koleżankę, która szła na inny film i namawiała, żeby poszli z nią. Klaudia już była zdecydowana na zmianę i Paweł musiał ją przekonywać, że bardzo chciałby obejrzeć tą komedię romantyczną, na którą się wybierali. Udało się. Kupili bilety, zajęli miejsca na sali. Paweł miał wyjść niby do toalety, żeby film z oświadczynami Klaudia obejrzała sama, a pod koniec on miał pojawić się z kwiatami. Ja czekałem na niego z bukietem kwiatów przed salą. Wyszedł do mnie o ustalonej godzinie. Teraz czekaliśmy na sygnał od operatora, że puścił film. W tym momencie zobaczyliśmy jak z sali wychodzi Klaudia. Paweł szybko rzucił mi bukiet i pobiegł do niej. Okazało się, że też musiała udać się do toalety. Dostałem sygnał, że film włączony. Szybko trzeba było dzwonić do operatora, żeby wstrzymał akcję. Dał nam 5 minut. Kiedy Klaudia była w toalecie, ustaliłem z Pawłem, żeby on z nią poszedł na salę, a gdy film z oświadczynami będzie się kończyć, ja podrzucę mu kwiaty. Tym razem, wszystko wyszło zgodnie z planem, chociaż pozostali widzowie byli zdziwieni po raz kolejny oglądając na ekranie oświadczającego się Pawła. Klaudia zupełnie się tego nie spodziewała i od razu rzuciła się na niego, krzycząc, że się zgadza.


Zapraszam do głosowania. Ostatnie zakończyło się bez rozstrzygnięcia jednej opcji, 3 miały taką samą liczbę głosów: filmowe oświadczyny, w kinie przed seansem; w wesołym miasteczku; szybując w chmurach w balonie. Dlatego sam musiałem dokonać wyboru.

Jak wygląda katecheza dla narzeczonych?


Każdy z nas, jeśli decyduje się na ślub kościelny, zobowiązany jest do uczestnictwa w katechezach dla narzeczonych. Odbywają się one przy kościołach, lecz nie w każdej parafii są prowadzone. Cykl obejmuje 6 spotkań, na których realizowanych jest 12 tematów, po 2 tematy na jedno spotkanie. Tematy są następujące:

1. Podstawy wiary
2. Sakramentalność małżeństwa
3. Istota i rozwój miłości
4. Miłość małżeńska
5. Różnice w przeżywaniu miłości (kobieta i mężczyzna)
6. Trudności w małżeństwie
7. Odpowiedzialne rodzicielstwo
8. Wychowanie do miłości
9. Wykroczenia przeciwko życia
10. W obronie życia
11. Rodzina Kościołem Domowym
12. Powołanie chrześcijańskie

Zajęcia są w dużej części prowadzone przez osoby świeckie z poradni małżeńskich. Można poruszyć wiele ciekawych wątków i posłuchać doświadczonych małżeństw. Na ostatnim spotkaniu jest msza święta. Chyba w większości parafii dostaje się książeczkę, w której po każdym spotkaniu dostajemy pieczątkę. Na tej podstawie zaliczana jest obecność i cała katecheza przedmałżeńska.
Ana

czwartek, 10 grudnia 2009

Lista przebojów na wesele i poprawiny (4)

Zanim zamieszczę kolejną dziesiątkę hitów, chciałem kilka słów nasiać o zmianach na "Weselcie się". Wczoraj trochę się pomęczyłem i zmieniłem szatę graficzną, moim zdaniem teraz blog wygląda znacznie lepiej, mam nadzieję, że wam też się podoba. Poza tym, już niedługo dołączy do mnie kolejna osoba, która pomoże mi w prowadzeniu bloga, szczegóły wkrótce.

Przechodząc do hitów weselnych, dzisiaj disco polo:

wtorek, 8 grudnia 2009

Znalezione w sieci... facebook na ślubie



Stan cywilny zmienia się w dokumentach, to na facebooku też trzeba.

Kiedy zacząć poszukiwania sukni ślubnej?


Suknia ślubna to jeden z najważniejszych elementów w przygotowaniach do ślubu. Nie trzeba nikogo przekonywać o jej wyjątkowości i uroku. Wybór sukni ślubnej nie należy zatem do najłatwiejszych.

Liczba salonów ślubnych może zawrócić w głowie nie jednej nas. Dlatego na początku warto przeglądać Internet z katalogami sukni, czytać fora, gdzie znajduje się wiele cennych wskazówek, przeglądać różne magazyny ślubne ze zdjęciami. Zorientujemy się na co możemy liczyć idąc do salonu, zobaczymy co nam się podoba, a co zupełnie nie jest w naszym guście. I tutaj pojawia się pewna ważna sprawa: pamiętajmy, że nie zawsze to co nam spodoba się w Internecie, będzie w rzeczywistości do nas pasowało.

Po takim rozeznaniu, czas na odwiedzenie salonów z sukniami. Najlepiej gdy jest to około pół roku przed planowanym ślubem. Uszycie i sprowadzenie sukni trwa zazwyczaj trzy do czterech miesięcy, ale zawsze warto zostawić sobie dodatkowy czas na poprawki i zakup dodatków. Na około miesiąc przed uroczystością, udajemy się na przymiarkę, ewentualne poprawki i druga przymiarka. Gdy wszystko jest gotowe, możemy odebrać naszą wymarzoną suknię i czekać na dzień ślubu.
Ana

piątek, 4 grudnia 2009

"Ślubne szaleństwo" - wstęp

Postanowiłem zrealizować mój nowy pomysł. Będzie to coś podobnego do „Historii ślubnych”, ale jednak nie do końca. Przede wszystkim będzie to tylko o jednej parze młodej i do tego w pełni wymyślonej (jakiekolwiek podobieństwo do prawdziwych osób jest przypadkowe). Co tydzień będę opisywał ich przygotowania do ślubu ze mną w roli organizatora, a na koniec dam wam kilka możliwych scenariuszy do wyboru. Wy przez tydzień głosujecie, a ja potem dopisuje kolejny odcinek z wybranym przez większość elementem. Będzie to coś w stylu ślubnego serialu, telenoweli, dlatego będzie nosić błyskotliwą nazwę „Ślubne szaleństwo”.

Na początek przedstawienie głównych bohaterów:
Panna młoda Klaudia Pająk (22 lat) – studiuje socjologię. Jest założycielką i aktywną działaczką partii „My kobiety!”.

Pan młody Paweł Fijut (25 lat) – przez 3 lata studiował prawo, tak jak chciał jego ojciec, adwokat. Potem zrezygnował ze studiów i zaczął pracować w lokalnej telewizji prowadząc program dla dzieci. Obecnie jest prowadzącym popularnego programu dla dzieci w ogólnopolskiej telewizji w weekendowe poranki.

Paweł zgłosił się do mnie, żebym pomógł mu zorganizować oryginalne zaręczyny. W przypadku pozytywnej odpowiedzi przyszłej narzeczonej mam zająć się organizacją ślub i wesela.

Od tego momentu rozpocznę tą historię. Ale to w przyszłym tygodniu, w piątek. Na początek musicie wybrać w jaki sposób ma się oświadczyć:


czwartek, 3 grudnia 2009

Mistrzowskie wesele

Ostatnio zamieściłem na blogu zdjęcie panny młodej w sukni ślubnej połączonej z koszykarską koszulką. Wcześniej był filmik ze ślubu kibica. Postanowiłem pozostać w tym klimacie i napisać o ślubie kibica, który ja organizowałem.

Był to ślub Oli i Jana, odbywał się w 2002 roku, w piątek 9 czerwca. Podaję dokładną datę, ponieważ jest ona w tym wypadku kluczowa. W tym samym dniu rozpoczynały się Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, a reprezentacja Polski rozgrywała pierwszy mecz, z Ekwadorem. O tym, że wesele odbędzie się równocześnie z meczem było wiadomo dużo wcześniej, dlatego przyjęcie było organizowane z uwzględnieniem tego faktu. Co ciekawe, znacznie większą fanką piłki była panna młoda i to jej najbardziej zależało, by można w czasie wesela obejrzeć mecz.

Na początku nie było żadnych koszulek czy elementów wskazujących, że nie będzie to typowe wesele, wszyscy ubrani byli jak przystało na tą okazję. W lokalu, w którym odbywało się przyjęcie była przygotowana osobna sala, w której wszyscy chętni mogli się zebrać i obejrzeć mecz. I o 21 rzeczywiście parkiet taneczny opustoszał, przy stołach siedziały tylko nieliczne osoby, przede wszystkim babcie i ciotki, niezainteresowane meczem. Natomiast pozostali goście zebrali się przed dużym telewizorem. Nawet zespół muzyczny, fotograf i kamerzysta zostali zaproszeni do oglądania tego wielkiego widowiska. Dopiero wtedy państwo młodzi (także sporo gości) założyli koszulki reprezentacji zakrywając swoje odświętne stroje. Mimo, że po pierwszej połowie Polska przegrywała 0-1, wszyscy wierzyli w zwycięstwo i nie przestawali dopingować. Jednak kiedy mecz zakończył się wynikiem 0-2 dobry humor opuścił większość zgromadzonych.

Na szczęście było już blisko oczepin, chyba niecała godzina. Dlatego tylko przez ten czas wesele bardziej przypomniało stypę. Podczas oczepin wszyscy ponownie się rozruszali i zapomnieli o fatalnym występie naszych chłopców. Można tylko sobie wyobrażać jaka byłaby zabawa, gdyby Polska wygrała.

środa, 2 grudnia 2009

Kiedy zorganizować sesję ślubną?


Nie jednej parze trudno podjąć decyzję w jakim dniu robić sesję plenerową. Jest to niewątpliwie piękna pamiątka, zdjęcia z pleneru w połączeniu z tymi z kościoła czy urzędu oraz przyjęcia weselnego, tworzą razem cudowny album. Problem pojawia się czy takie zdjęcia wykonać w dniu ślubu, w trakcie wesela, a może kilka dni po weselu. Każda opcja ma swoją specyfikę i wymaga innego podejścia. Sesja zdjęciowa w plenerze tuż przed ślubem wiąże się z dużym stresem. Państwo młodzi denerwują się, czekając na najważniejszy moment ich życia, sprawdzając czy na pewno nie spóźnią się na ślub. Od razu możemy wykluczyć swobodne zdjęcia na łonie natury, ponieważ żadna panna młoda nie pozwoli sobie na pobrudzenie sukni ślubnej. Pozytywna strona tego rozwiązania to oczywiście brak ponownego odwiedzania fryzjera, wizażystki i kupna bukietu. Wybór sesji zdjęciowej podczas wesela jest chyba najgorszym wyjściem. Musimy wtedy pozostawić gości i udać się na sesję. Chociaż, opuszczenie sali na około na pół godziny (jeśli zdjęcia będą robione w pobliżu lokalu) nie powinno być dużym problemem. Szczególnie jeśli nie ma możliwości odbycia sesji w innym czasie. Bardzo dobrym, coraz częściej spotykanym rozwiązaniem jest sesja w plenerze, kilka dni po weselu. Para młoda bez żadnych obaw może zrobić sobie zdjęcia na trawie, w zbożu, na plaży lub w wodzie itd. Jedynym minusem jest to, że jeszcze raz trzeba ubrać się w suknię ślubną, iść do fryzjera, zrobić makijaż. Możemy też być pozbawieni możliwości uczestnictwa świadków w sesji, jeśli przybyli na nasze wesele z daleka.
Ana

moje 3 grosze
Bez wątpienia najlepsza sesja w plenerze wychodzi po ślubie, wtedy zdjęcia są najlepsze. Młodzi mają wszystko za sobą, nie stresują się i mogą sobie zaszaleć.

poniedziałek, 30 listopada 2009

Znalezione w sieci... suknia ślubna

Z cyklu dziwne suknie ślubne - suknia kibica. Już kiedyś pisałem o weselu kibica. Tym razem ponownie chodzi o koszykówkę, panna młoda widocznie była wierną fanką Allena Iversona i drużyny Sixers.


żródło: Double Chinns

piątek, 27 listopada 2009

Wesele z poprawinami czy bez?


Kiedyś wesela kończyły się tydzień po ślubie. Czy dzisiaj jest to możliwe? Nikt z nas chyba sobie tego nie wyobraża. Zastanawiamy się raczej, czy w ogóle wyprawić poprawiny.

Zdarza się tak, że nie ma możliwości zorganizowania poprawin w sali, jeśli mamy wesele w piątek, a lokal na sobotę jest już zarezerwowany na inne wesele. Podstawową przeszkodą są jednak dodatkowe koszty, na które para młoda lub ich rodzice, nie mogą sobie pozwolić. Warto podkreślić, że koszty poprawin są stosunkowo niewielkie w porównaniu do wszystkich ślubnych wydatków. Dlatego jeśli bardzo nam na nich zależy, można poszukać rozwiązania w postaci rezygnacji z jakiegoś elementu na rzecz poprawin w sali weselnej. Jeśli jednak nie możemy sobie na to pozwolić, bardzo popularne jest przyjęcie w ogrodzie, często połączone z grillowaniem. Można wtedy jak najbardziej wykorzystać jedzenie i napoje, które zostało z wesela, nie ponosząc dodatkowych wydatków. Nie ulega jednak wątpliwości, że poprawiny w sali weselnej to bardzo dobre rozwiązanie pod względem organizacyjnym. O wszystko zadba obsługa, a my możemy kolejny dzień bawić się i świętować już jako małżeństwo.

Dużym plusem takiego przyjęcia jest luźniejsza atmosfera. Para młoda może swobodnie porozmawiać z gośćmi, spokojnie zjeść i pić toasty. Można zaprosić znajomych, których nie mogliśmy gościć na weselu.

Są pary, którym wystarczy zabawa na weselu i nie widzą sensu wyprawiania drugiego przyjęcia. Taki wybór trzeba uszanować, to w końcu wesele państwa młodych.

Ana

Lista przebojów na wesele i poprawiny (3)

Kolejne 10 piosenek idealnych na wesele. Ostatnio były spokojne, teraz coś żywszego.

Love System - Hej wesele
Kosmofski i Muniek - Taniec weselny
Kayah & Bregovic - Prawy Do Lewego
Golec uOrkiestra - Szarpany
Brathanki - Gdzie ten , który powie mi
Ricky Martin - Maria
Bellini - Samba De Janeiro
Kool & The Gang - Celebration
Rednex - Cotton eye Joe
Elton John - I'm Still Standing

środa, 25 listopada 2009

Z kim iść do ołtarza, z ojcem czy narzeczonym?

Od dzisiaj bloga pomoże mi prowadzić moja dobra koleżanka Ana. Będzie pisać cykl „Pytanie dnia”, czyli będzie odpowiadać na różnego typu pytania dotyczące ślubu i wesela. Na razie pytania wymyślamy sami, ale zachęcamy was do wpisywania pytań w komentarzach lub przesyłania ich na miala: albert@szukamnaslub.pl. Ana zawodowo nie zajmuje się branżą ślubną, ale ma w tej kwestii spore doświadczenie i wiedzę. Ma za sobą nie tylko własny ślub, ale również pomagała swoim trzem siostrom i kilku koleżankom w organizowaniu tej ważnej uroczystości.



Z kim iść do ołtarza, z ojcem czy narzeczonym?

Coraz więcej par decyduje się na to, żeby ojciec prowadził córkę do ołtarza. Towarzyszy temu wiele emocji i wątpliwości czy to dobry wybór. Symboliczne oddanie córki wybrankowi jej serca jest piękne, ale nie zawsze musi odbywać się tak oficjalnie. Wybierając pójście do ołtarza z ojcem, musimy pamiętać o kilku kwestiach. Niektórzy uważają, że narzeczony pozostawiony przy ołtarzu, może czuć się nieco mniej doceniony w tym dniu, a przecież to również jego ślub. Nie jest to oczywiście prawdą, gdyż takie wejście narzeczonej jest bardzo uroczyste i podkreśla powagę wydarzenia. Kolejny problem, który może się pojawić, to kwestia wejścia pana młodego do kościoła. Dobrym rozwiązaniem jest wejście ze świadkami, z dziećmi lub swoimi rodzicami. Dyskutować można, czy ojciec powinien prowadzić córkę do ołtarza, w przypadku gdy narzeczeni już dawno ze sobą mieszkają. Wtedy symbolika oddania córki wydaje się bezsensowna. Pozostawiam to do przemyślenia każdemu z was, ponieważ jest to bardzo osobista sprawa. Nie zapominajmy, że wejście do kościoła razem z narzeczonym jest niezwykle wzruszające dla samej pary, ich rodziców, jak i wszystkich gości już zgromadzonych. Są pary, które nie wyobrażają sobie innej możliwości, niż wejść razem jako narzeczeni, a wyjść jako małżeństwo. Najważniejsze, aby wspólnie podjąć decyzję, czy do ołtarza iść z ojcem, czy z narzeczonym.
Ana

wtorek, 24 listopada 2009

Ślubna szopka

Na początku mojej przygody z branżą organizacyjną, miałem okazję brać udział w ślubie pewnego niemieckiego artysty. Jeśli dobrze pamiętam był on reżyserem filmów (takich ambitnych), malował też obrazy. To był jego czwarty ślub i tym razem wybranką jego serca była Polka, a ślub odbywał się w Polsce niedaleko granicy z Niemcami. Było to duże przedsięwzięcie, a organizator przyjęcia (Niemiec) znał się z moim szefem, dlatego my mu pomagaliśmy jako „miejscowi”. Ceremonia ślubna odbywała się w plenerze i miała wyglądać dokładnie tak jak zaplanował ją sobie pan młody. Przede wszystkim była w stylu lat 50-tych. Goście bezwzględnie musieli się temu podporządkować. Ja między innymi miałem za zadanie stać przy wejściu na teren, gdzie miała odbyć się ceremonia i sprawdzałem czy są odpowiednio ubrani. Dostałem wytyczne i jeśli ktoś ich nie spełniał, nie mogłem go wpuścić. Jako można było się spodziewać, nie wszyscy przyszli w stylowych strojach z lat 50-tych. Były kłótnie, ale nie mogłem nikogo wpuścić kto nie spełniał kryteriów. Jedną parę przepuściłem, uznając, że ich ubiór się nadaje. Po chwili przybiegł pan młody z pretensjami jak mogłem ich zaakceptować. Trzeba było ich wyprosić i zasugerować zmianę odzienia. Naprawdę nie było lekko.

Osobiście tego nie widziałem, ale także wobec swojej małżonki miał on pretensje o zły ubiór. Wychowana w tradycyjnej polskiej rodzinie panna młoda dopiero tuż przed ślubem pokazała mu swoją suknię. On natomiast uznał, że się nie nadaje. W efekcie, poszedł ze swoim krawcem do osobnego pokoju i przerabiali suknie. Przez to ślub opóźnił się o ponad godzinę. A ja i pozostali ludzie zajmujący się obsługą musieliśmy zapewniać gości, że wszystko jest w porządku i już niedługo państwo młodzi się pojawią.

Kiedy już przebrnęliśmy przez wszystkie problemy związane z ubiorem (na szczęście z dekoracjami nie było tyle zamieszanie, ponieważ już wcześniej wszystko było przygotowane), przyszedł czas na ślub. Chyba 10 kamerzystów filmowało ten moment. Ale już po pierwszych słowach urzędnika stanu cywilnego i tłumacza, pan młody zaczął do nich krzyczeć, że mają przestać kręcić. Okazało się, że tłumacz nie ma od odpowiednio dobrej dykcji i pan młody zażądał zmiany. Zanim pojawił się nowy tłumacz minęło sporo czasu. W końcu przyjechał, został zaakceptowany i rozpoczęło się.

Kolejny problem pojawił się gdy pan młody nie mógł założyć obrączki swojej wybrance. Co chwilę krzyczał „cięcie” i powtarzali to jeszcze raz. Ostatecznie płynnie wyszło to dopiero przy czwartym podejściu.

Pod koniec ceremonii pan młody popłakał się. Wszyscy myśleli, że autentycznie się wzruszył. Ale po chwili przestał, gdy zobaczył, że pod złym kątem jest filmowany w tym niezwykłym momencie. Dlatego dał wskazówki kamerzyście po czym kazał urzędnikowi jeszcze raz powtórzyć słowa „ogłaszam was mężem i żoną” i ponownie się rozpłakał.

Bardziej to przypominało plan filmowy niż prawdziwy ślub. To było naprawdę dziwne. W przyjęciu weselnym już nie braliśmy udziału, ale domyślam się, że też dublowali niejedną scenę. Od tego czasu minęło już dużo czasu, ale tego ślubu nie da się zapomnieć. Mimo że potem brałem udział w ogromnej ilości ślubów i wesel, nigdy nie spotkałem już na tak ekstrawaganckiego pana młodego.

poniedziałek, 23 listopada 2009

Znalezione w sieci... nietypowy tort weselny

Może mało to romantyczne, ale na pewno oryginalne. Ciekawe tylko kto chciałby mieć taki tort na swoim ślubie, zwłaszcza ten drugi :)

The Disaster Wedding Cake


Murder Wedding Cake


źródło: Austin Wedding Blog

Film ze ślubem w tle: "Uciekająca panna młoda"

Rozpoczynam nowy cykl "Film ze ślubem w tle". Będzie o filmach fabularnych, w których ślub lub wesele są ważnym elementem (jeśli nie najważniejszym). Tak więc, zaczynam...



Uciekająca panna młoda (Runaway Bride)
premiera: 1999
reżyseria: Garry Marshall
scenariusz: Josann McGibbon
w rolach głównych: Julia Roberts, Richard Gere

Opis (źródło: filmweb.pl)
Maggie Carpenter (Julia Roberts) już trzy razy uciekała sprzed ołtarza, wprawiając w osłupienie niedoszłych mężów. Jest ładna, sympatyczna, powszechnie lubiana i ma powodzenie u mężczyzn, ale ciągle nie może się zdecydować na tego jedynego. Mieszkańcy rodzinnego miasteczka zastanawiają się, kiedy w końcu kapryśna panna młoda włoży obrączkę. Tymczasem o "uciekającej pannie młodej" dowiaduje się przypadkowo Ike Graham (Richard Gere), nowojorski dziennikarz. Postanawia napisać o niej artykuł.


czwartek, 29 października 2009

Lista przebojów na wesele i poprawiny (2)

Kolejne 10 piosenek idealnych na wesele. Tym razem w większości spokojne kawałki i tylko dwa zespoły: Varius Manx i Roxette.

Varius Manx - Pocałuj Noc
Varius Manx - Piosenka księżycowa
Varius Manx - Maj
Varius Manx - Wolne ptaki
Varius Manx - Ona ma siłę

Roxette - Listen To Your Heart
Roxette - How Do You Do
Roxette - Joyride
Roxette - The Look
Roxette - It must have been love

poniedziałek, 26 października 2009

Sala weselna - o co pytać, żeby potem się nie zdziwić

Ostatnio żona opowiadała mi, że koleżanka jej koleżanki wybrała taką salę na wesele, że potem okazało się, że za wszystko musi dodatkowo płacić. Teoretycznie wydawało się, że cena za osobę jest bardzo korzystna, ale tuż przed weselem pojawiły się dodatkowe wydatki. Musieli dopłacić za pokrojenie tortu, rozlewanie i roznoszenie soków, korzystanie z parkingu, w lokalu też musieli kupić soki i alkohol po cenie narzuconej przez właściciela (nie była to cena hurtowa). Taka sytuacja zdarza się całkiem często, jeśli przed ostateczną decyzją i podpisaniem umowy nie dowiemy się dokładnie co jest w cenie, a co nie. Wtedy tylko można uniknąć takich sytuacji. Tak więc, dla tych którzy wybór sali weselnej mają przed sobą - lista rzeczy na które warto zwrócić uwagę i pytań, które należy zadać.

Płatności
Jaka cena za osobę?
Czy jest minimalna liczba osób, za które trzeba zapłacić?
Czy cena jest uzależniona od liczby gości? (im więcej gości, tym cena za osobę niższa)
Jak wygląda płatność: ile przed weselem, ile po? Trzeba znać dokładne terminy i kwoty
Jak wygląda opłata za dzieci? (przeważnie połowa ceny)
Ile płaci się za osoby z obsługi wesela, nie związane z salą (zespół, fotograf itp.)?

Lokal

Na ile osób przeznaczony jest lokal?
W ilu salach odbywa się wesele?
Czy parkiet do tańczenia i stoły są w tej samej sali czy w osobnych?
Czy jest ogródek? Czy można z niego korzystać?
Czy jest wydzielone miejsce dla palących?
Czy w danym terminie odbywa się tylko nasze wesele czy jest ich więcej? (dotyczy to tylko dużych lokali, dworków czy pałaców)

Menu
Jak wygląda menu, z ilu posiłków się składa (ile gorących, ile zimnych)?
Kto ustala menu? Para młoda czy jest to narzucone odgórnie?
Jak duży wybór mamy ustalając menu (np. wybieramy z kilku potraw czy możemy zasugerować własne)?
Czy można spróbować potrawy, które będą podane na weselu (nie będzie takiego problemu jeśli jest to restauracja)?
Czy dania podawane są na półmiskach, czy każdy dostaje już nałożoną porcję na talerzu?
Czy po weselu można zabrać resztę jedzenia? Kiedy można je odebrać? Czy jest pakowane przez lokal, czy samemu trzeba dostarczyć odpowiednie pojemniki?

Pokoje
Czy pokój/ apartament dla nowożeńców jest w cenie?
Czy są pokoje dla gości? Jaka jest cena?
Czy sala dysponuje pomieszczeniem, w którym para młoda można schować prezenty, koperty, rzeczy osobiste, itp. (przede wszystkim gdy sala nie dysponuje pokojami)?

Alkohol
Czy alkohol kupujemy sami czy trzeba wykupić w lokalu?
Czy jest korkowe, ile wynosi?
Kto wydaje alkohol (nieraz jest on w osobnym pomieszczeniu, do którego klucz dostają nowożeńcy/ drużba/ rodzice, wtedy tylko oni mogą je otworzyć)?
Kto podaje alkohol (drużba/ obsługa)?
Czy jest możliwość ustawienia osobnego stołu na inny alkohol niż wódka (wino, piwo itp.)? Jak wygląda w takiej sytuacji opłata za ten alkohol?

Ciasta i tort
Czy w cenę wliczone jest ciasto i tort?
Jeśli nie jest to w cenie, to czy istnieje możliwość kupna w lokalu czy sami musimy to zorganizować (nieraz kupno w lokalu jest właściwie obowiązkowe, na to też trzeba zwrócić uwagę)
(to samo dotyczy owoców i napojów)?

Klimatyzacja
Czy jest lokalu?
Czy jest w cenie?
Ile kosztuje korzystanie z klimatyzacji, jeśli nie jest w cenie?

Ustawienie stołów
Jak ustawione są stoły?
Czy można samemu zaproponować ustawienie stołów?

Dekoracja
Czy dekoracja lokalu jest w cenie?
Kto zajmuje się dekoracją, jeśli lokal to jaka jest cena?
Jeśli my dekorujemy, to jaką mamy swobodę i kiedy możemy to zrobić?
Jeśli dekoracja jest w kwestii lokalu, czy możemy coś dodać swojego?

Czas
Do której trwa wesele?
Czy przekroczenie danej godziny zakończenia wesela oznacza dodatkową opłatę?

Obsługa
Czy obsługa jest w cenie?
Ilu jest kelnerów podczas wesela?
Czy podczas wesela obecny jest kierownik? Jeśli nie, kto jest wtedy osobą decyzyjną?

Pozostałe
Czy herbata i kawa są w cenie? Jeśli nie to ile kosztuje i jak jest rozliczana (najczęściej ilość wydanych filiżanek/szklanek)?
Czy jest ochrona? Czy istnieje możliwość, że na wesele wejdzie osoba nieproszona?
Do kiedy należy podać ostateczną liczbę gości?
Jak wygląda sala do tańczenia? Czy jest parkiet, płytki, itd.?
Czy na następny dzień po weselu można zrobić poprawiny? Jaki jest koszt? Czy jedzenie i napoje, które zostały z wesela?
Czy lokal oferuje dodatkowe atrakcje – sztuczne ognie, fontanna czekolady, pokaz barmański itp? Czy samemu można zorganizować sobie tego typu atrakcje? Czy nie wiąże się to z dodatkowymi opłatami w lokalu? (np. fontanna z czekolady )

Dodatkowe opłaty (warto upewnić się czy jest to w cenie, żeby potem się nie zdziwić)
Parking
Szatnia
Korkowe
Pokrojenie tortu
Roznoszenie i rozlewanie napojów
Pierwszy kieliszek szampana
Chleb i sól na przywitanie nowożeńców
Opłata za stłuczoną zastawę, kieliszki? (czasami zdarza się, że zapłacić trzeba nawet za kieliszki, które para młoda rzuca za siebie po pierwszym toaście)

Jak widzicie pytań jest bardzo dużo. Po prostu trzeba pytać się o wszytko, nawet jeśli wydaje nam się, że coś jest oczywiste. Lepiej tuż przed ślubem nie mieć przykrej niespodzianki i dodatkowych wydatków. Wtedy już nie będziemy w stanie zmienić lokalu i będzie trzeba płacić.
Poza tym, warto także odwiedzić salę w sobotę w okresie ślubnym, by zobaczyć jak wygląda dekoracja w dniu wesela. Jeśli jest to restauracja, warto ją też odwiedzić w celu wypróbowania menu. Bardzo przydatne jest również sprawdzenie danego lokalu w internecie, opinii na rożnych forach, czy zapytać znajomych.

piątek, 16 października 2009

Lista przebojów na wesele i poprawiny (1)

Postawiałem zrobić listę hitów na wesele i poprawiny. Nie będą to piosenki stricte związane ze ślubem. Po prostu przeboje, które mogą pojawić się na przyjęciu weselnym lub na poprawinach, przy których można się dobrze bawić. Co tydzień 10 kolejnych. Na początek dawne, klasyczne kawałki, czyli tak zwany oldskul. Zachęcam do dodawania swoich typów w komentarzach.

Bee Gees - How Deep Is Your Love
Boney M - One Way Ticket
Modern Talking - You're my heart you're my soul
UB40 & Robert Palmer - Baby Tonight
Wet Wet Wet - Love Is All Around
Cher - The Shoop Shoop Shoop Song
Paula Abdul - Straight Up
Ricchi E Poveri - Acapulco
Dirty Dancing - She's Like the Wind
Vaya con dios - What's a woman

wtorek, 13 października 2009

Płonąca panna młoda

Dzisiaj historia o niebezpiecznej zabawie z ogniem na weselu. Nie jest to z mojego osobistego doświadczenia, tą historię opowiedział mi mój dobry kolega, który zajmował się obsługą fotovideo opisywanego wesela. Było to na przyjęciu Wandy i Czcibora. Państwo młodzi wymyślili sobie, że uatrakcyjnią wesele pokazem tańca z ogniem. Nie, to nie oni mieli tańczyć. W pewnym momencie wesela wystąpiła grupa wykonująca profesjonalne pokazy tańca z ogniem. Wszystko wyglądało bardzo efektownie, gościom się podobało i mogło tak pozostać. Jednak po zakończeniu pokazu państwo młodzi chcieli zrobić sobie zdjęcia z płonącymi pochodniami. To jeszcze się udało, ale podczas pokazu używane były także płonąc kule na łańcuchach. Czcibór bardzo nalegał na zdjęcie właśnie z taką kulą, a do tego chciał jeszcze odpowiednio ją machnąć. Kiedy jeden z występujących w pokazie tłumaczył młodemu jak trzymać to, żeby nie zrobić sobie krzywdy, panna młoda stała za mężem. Czcibór nie zauważył jej i lekko rozhuśtał kulę, pech chciał, że trafiła ona akurat na suknię Wandy. Było to lekkie muśniecie, ale wystarczyło by suknia zaczęła się palić. Kiedy Wanda zorientowała się co się dzieje zaczęła biegać po całej sali, krzyczeć, próbowała zedrzeć z siebie suknie. Za nią ruszył jeden z występujących z wiadrem wody, które miał przygotowane, ale panna młoda miała tak nieoczekiwane zmiany kierunku, że zamiast suknie oblał kilku gości. Oczywiście wszyscy rzucili się za panna młodą, ale nie było łatwo jej złapać. W ruch poszły marynarki, soki, wody, wszystko co było pod ręką. Pożar w końcu udało się ugasić i Wanda na szczęście nie ucierpiała, chociaż suknia był już do wyrzucenia. Jednak w tym samym momencie wszyscy zorientowali się, że pali się obrus na jednym ze stołów. Wanda podczas swojej panicznej bieganiny musiała wpaść na niego i ogień przeniósł się na obrus. W sali zapanował ogromny chaos, niektórzy uciekali, inni gasili, a jeszcze inni przyglądali się temu „przedstawieniu”.

Oglądałem to na filmie, który nakręcił mój kolega – trzeba powiedzieć, że wyglądało to naprawdę zabawnie. Oczywiście tylko z punktu widzenia widza, gdybym to ja organizował to wesele nie byłoby mi do śmiechu. Niestety dla youtube, mój kolega jest profesjonalistą i nie wrzucił tego do neta, chociaż bez wątpienia byłby to hit z milionowymi wyświetleniami. Poza tym, trzeba dodać, że była to dość poważna sytuacja i bardzo negatywnie wpłynęła na Wandę. Podobno długo nie mogła po tym dojść do siebie i musiała nawet korzystać z pomocy psychologa. Ale było to też spowodowane tym, że jako dziewczynka była świadkiem pożarku domku letniskowego, w którym zginął jej dziadek. Dlatego nie ma się co dziwić, że ma poważny uraz do ognia.

Tak więc filmu z tego wesela na pewno nie zobaczycie, ale możecie obejrzeć inną sytuację z płonącą panną młodą w roli głównej.

piątek, 9 października 2009

Czym pojechać do ślubu?

Każdy przed ślubem musi zdecydować czym chciałby podjechać pod kościoła/ USC, a potem na salę weselną. Wybór jest naprawdę ogromny, na początku trzeba zdecydować się na typ transportu? Kilka przykładów.

Może być dłuuuuga i bardzo efektowna limuzyna

limo4you.pl
wizytówka firmy na szukamnaslub.pl


Można też zdecydować się na old school, retro i wybrać na przykład Lincoln Excalibur


Ci, którzy chcą bardziej zaszaleć mogą postawić na samochód sportowy np. Porsche Boxster

www.porsche-slub.pl
wizytówka firmy na szukamnaslub.pl


A co powiecie na London Taxi?

limuzynatarnobrzeg.pl
wizytówka firmy na szukamnaslub.pl


Można też zrezygnować z koni mechanicznych na rzecz bryczki

www.bryczkadoslubu.pl

Albo coś zupełnie nietypowego


A może po prostu, klasyczny, elegancki Mercedes, bez żadnych ekstrawagancji

limuzynatarnobrzeg.pl
wizytówka firmy na szukamnaslub.pl


środa, 7 października 2009

ZZC

W serwisie szukamnaslub.pl pojawiła się nowa usługa "Znajdziemy za ciebie" (ZZC). Została ona uruchomiona kilka dni temu, dlatego trochę mi głupio, że dopiero teraz o tym piszę, tym bardziej, że byłem jednym z pomysłodawców. Tak więc nadrabiam zaległości i już wyjaśniam o co chodzi w ZZC.

Każdy kto przygotowuje się do ślubu i wesela i nie chce lub nie ma funduszy na wynajęcie organizatora, musi sporo się naszukać, żeby znaleźć salę, samochód, zespół, fotografa itp. Po pierwsze ważne są kontakty od znajomych, polecone i sprawdzone firmy. Ale nie zawsze mamy znajomych, którzy mają już ślub za sobą. Teraz na szczęście jest internet i bazy firm ślubnych, jak chociażby "szukam na ślub". Jednak przeglądanie takiej bazy, sprawdzenie ofert, które mogą nas zainteresować, zajmuje dużo czasu. Nie każdy go ma, zwłaszcza gdy ślub i wesele chce się zorganizować w krótkim czasie. Dlatego wymyśliłem ZZC. To coś pomiędzy samodzielną organizacją a pracą organizatora.

ZZC funkcjonuje bardzo prosto. Przykładowo, chcecie znaleźć dja na wesele, które ma się odbyć za pół roku, a do tego możecie wydać na niego tylko określoną kwotę. Podajecie te informacje łącznie z dniem i miejscem wesela w odpowiednim formularzu i spokojnie czekacie. W ciągu 5 dni otrzymujecie listę djów, którzy mają wolny termin w dniu waszego wesela, a ich usługi nie są droższe niż limit jaki ustalicie. W tym momencie możecie przyjrzeć się ich ofertom, przesłuchać jak grają i wybrać tego, który wam najbardziej odpowiada.

Dzięki temu oszczędzacie dużo czasu na szukanie i kontakt. Mając listę z ZZC możecie już skontaktować się np. z tym djem w celu rezerwacji, ustalenia szczegółów, a nie dowiadywać się wszystkiego.

Moim zdaniem to bardzo przydatna usługa.

wtorek, 6 października 2009

Wesele kibica

Tym razem coś rzeczywiście rzadkiego i oryginalnego. Nietypowy pierwszy taniec był kiedyś czymś wyjątkowym, teraz coraz więcej par decyduje się na taki początek wesela i nie jest to już taką niespodzianką. Natomiast rozpoczęcie ślubu w stylu koszykarskim jest czymś co widziałem po raz pierwszy. Sam jestem fanem koszykówki na najwyższym poziomie, czyli NBA, dlatego tym bardziej zaciekawił mnie ten pomysł. Najważniejsze osoby na weselu są wywoływane po kolei i wchodzą na salę niczym koszykarze na parkiet. To jeszcze nic nadzwyczajnego. Pan młody z drużbami tworzą "pierwszą piątkę" i mają najefektowniejsze wejście. Ale przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na pannę młodą w koszulce Chicago Bulls - niespotykany widok. Myślę, że nie jeden wierny kibic jakiejkolwiek drużyny czy dyscypliny chciałby mieć takie intro wesela i założyć koszulkę swojego ulubionego klubu. Niestety bardzo często brakuje odwagi, a przede wszystkim zgody partnerki :)

piątek, 2 października 2009

Samochód w prezencie?

Dzisiaj krótka historia dotycząca prezentu ślubnego. Wiadomo, że dla gości wymyślenie prezentu nie jest łatwą rzeczą, zwłaszcza, że jest obawa aby nie kupić tego samego co ktoś inny, na przykład kolejnego żelazka. Często zdarza się, że goście dają coś efektownego żeby potem móc się pochwalić, że właśnie to jest od nich. Dlatego zdarzają się naprawdę luksusowe prezenty, ale czasami bywa tak, że za bardzo ktoś chce się pokazać.

Na weselu Marty i Mikołaja miała miejsce bardzo nietypowa sytuacja właśnie dotycząca prezentu. Chrzestna Mikołaja chciała popisać się i pokazać wszystkim jaki to świetny prezent przygotowała dla pary młodej. Dlatego w pewnym momencie wesela wyszła na scenę, na której występował zespół i przez mikrofon poprosiła wszystkich o wyjście na zewnątrz przed salę. Równocześnie dodała, że ma niespodziankę dla młodych i zwracając się do nich wyjęła kluczyki do samochodu. Skojarzenie było oczywiste - chrzestna miała gest i kupiła im auto. Po takiej zapowiedzi wszyscy zaciekawieni wyszli przed salę. Obok wejścia stał samochód, nie pamiętam dokładnie jaki to był, ale na pewno Mercedes. Wszystko wyglądało bardzo efektownie. Goście byli pod wrażeniem. A młodzi stali przed tym samochodem i nie wiedzieli co powiedzieć. Wtedy podeszła do nich chrzestna i machając kluczykami dała je Mikołajowi. Było widać, że są zaskoczeni tak hojnym prezentem, ale równocześnie bardzo się cieszyli. Mikołaj stał z kluczykami i nie potrafił wydusić żadnego słowa. Pomogła mu chrzestna, która powiedział coś w stylu „No Mikołajku, otwórz bagażnik”. Wszyscy zdziwili się jeszcze bardziej i czekali na to co tam jest. Kiedy otworzyli go chrzestna podeszła i wyjęła z niego komplet pościeli wręczając go młodym. Okazało się, że to właśnie był jej prezent, nie Mercedes, a komplet pościeli. Mikołaj i Marta oczywiście podziękowali, próbowali się uśmiechnąć, ale było widać, że po tym całym wprowadzeniu są rozczarowani. I ja im się nie dziwiłem. Chyba wszyscy tam będący byli przekonani, że to samochód jest prezentem. Dlatego nawet jeśli ta pościel była wyjątkowa, luksusowa i nie wiem jak droga to i tak wyglądała marnie po tym całym przedstawieniu.

Chociaż komplet pościeli i tak jest bardziej przydatny niż kilkutomowa (oczywiście bardzo ładnie wydana) encyklopedia. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy wszystko sprawdza się w internecie. Ale takie prezenty także się zdarzają.

czwartek, 1 października 2009

Taniec na zakończenie

Wiadomo, że najważniejszym tańcem pary młodej jest ten pierwszy. To do niego wszyscy się przygotowują i coraz częściej wymyślają oryginalne tańce. To on rozpoczyna zabawę weselną. Ale poza tym w czasie wesela jest jeszcze jeden idealny moment, by para młoda zatańczyła sama na środku sali. Mianowicie po zakończeniu oczepin i po podziękowaniach dla rodziców. W tym momencie młodzi mają już wszystkie najbardziej stresujące rzeczy za sobą, po oczepinach przeważnie kończy się już filmowanie i zaczyna się impreza bardziej „na luzie”. Jest to właściwie zakończenie oficjalnej części przyjęcia, dlatego warto zakończyć ją odpowiednim akcentem. Wtedy zespół prosi wszystkich by stanęli wokół sali, a na środek wychodzą młodzi. Na sali przyciemniane są światła, młodzi tańczą na środku, goście wokół nich i do tego jakaś naprawdę romantyczna piosenka.

Moje trzy top piosenki na ten moment to:
Kancelaria – Zabiorę Cię właśnie tam
Chłopcy z Placu Broni – Kocham Cię
Seweryn Krajewski – Wielka miłość

Mógłbym jeszcze dodać:
Krzysztof Krawczyk – Bo jesteś Ty
Anna Jantar - Przetańczyć z Tobą chcę całą noc

A jak ktoś chciałby się uprzeć przy discopolowym brzmieniu to tylko:
Masters – Żono moja

Oczywiście którąś z tych piosenek można wybrać do pierwszego tańca. Ale jeśli nie, to musi przynajmniej jedna z top3 pojawić się na weselu i uważam, że powinno to być właśnie na zakończenie oczepin.

piątek, 25 września 2009

TIR-em do ślubu

Nieraz tak bywa, że za bardzo ufa się ludziom, z którymi się współpracuje, przez co potem robią się duże problemy. Tak było przy okazji ślubu Żanety i Darka. Chcieli pojechać do ślubu starą, dobrą Syrenką. Wiedziałem, że taki samochód, świetnie odnowiony, ma Marek, z którym już wcześniej współpracowałem. Co prawda pomiędzy moim ostatnim kontaktem z nim, a tym ślubem minął już ponad rok, ale uznałem, że skoro ciągle jest w tym biznesie to nadal trzyma wysoki poziom. Samochód rzeczywiście wyglądał bardzo ładnie, młodej parze się spodobał, szybko dogadaliśmy się i samochód był załatwiony. Umowę podpisaliśmy jakoś niecały miesiąc przed ślubem. Tuż przed uroczystością nie dzwoniłem już do Marka uznając, że jako profesjonalista na pewno zjawi się i wszystko będzie tak jak trzeba. Niestety nie było.

Marek miał przyjechać swoją Syrenką po parę młodą na pół godziny przed rozpoczęciem mszy ślubnej. O czasie go nie było, dlatego zadzwoniłem, żeby upewnić się, że za bardzo się nie spóźni. Jednak ku mojemu zaskoczeniu Marek był bardziej zdziwiony, że do niego dzwonię niż ja, że on jeszcze nie przyjechał. Marek zapytał mnie czy my w ogóle podpisywaliśmy umowę, bo on nie miał nic zapisane, że dzisiaj coś ma. Zapomniał. Cóż zrobić, trzeba było szybko zacząć działać. Na szczęście mieszkał on niedaleko od domu weselnego, dlatego powiedziałem mu, żeby się zbierał i przyjeżdżał, jeszcze nie było za późno. Ale w tym momencie jeszcze bardziej mnie zszokował mówiąc, że niestety nie może ponieważ obecnie jest w innym mieście i że bardzo mu przykro jeśli rzeczywiście podpisaliśmy umowę, a on się z niej nie wywiązał. I zostaliśmy bez samochodu. Młodzi i ich rodzice oczywiście od razu zaczęli panikować, a do ślubu było coraz bliżej.

Musieliśmy zrezygnować z efektownego podjechania samochodem pod kościół. Żaneta i Darek byli zmuszeni wsiąść do samochodu rodziców. A film ze ślubu rozpoczynał się dopiero od ich wejścia do kościoła. Obiecałem im jednak, że znajdę jakiś odpowiedni transport i na wesele pojadą już jak należy. Teoretycznie znalezienie porządnego samochodu, nie byłoby takie trudne, ale miałem na to tylko niecałą godzinę, a poza tym była sobota po południu i znajdowaliśmy się w małej miejscowości. Obdzwoniłem wszystkie znane mi osoby zajmującymi się przewozami ślubnymi z okolicy. I nic. Msza już się zaczęła, a ja ciągle nie miałem samochodu. Na szczęście wpadłem na niezły pomysł i postawiłem na nietypowy transport. Chodząc nerwowo uliczkami niedaleko kościoła doszedłem do parkingu z barem znajdującym się przy drodze prowadzącej do trasy ekspresowej. Na parkingu stał jeden tir. Postanowiłem spróbować. Kierowca tira, pan Krzysztof, to był naprawdę w porządku człowiek. Opowiedziałem mu co się przydarzyło i zapytałem czy nie miałby może chwili czasu by mi pomóc, oczywiście za odpowiednią opłatą. Pan Krzysztof powiedział, że właśnie jego córka przygotowuje się do ślubu, więc wie co to znaczy i chętnie przewiezie młodych swoim samochodem. Na przyczepie na szczęście nie miał wielkich napisów reklamujących firmę przewozową. Sam natomiast wyciągnął farbę w sprayu (nie wiem po co mu była w samochodzie) i napisał na przyczepie: „Niech żyje młoda para” z jednej strony, a z drugiej „Żaneta i Darek - Sto lat ”. Po drodze udało mi się jeszcze kupić trochę kwiatów i przyczepiliśmy je do ozdoby. W ten sposób wielki tir podjechał pod kościół. Kilka minut później ślub się zakończył. Goście, a zwłaszcza para młoda byli bardzo zdziwieni widząc ślubnego tira.

Po zdjęciach i życzeniach przyszła pora by wsiąść do samochodu i pojechać na salę. Żaneta od razu powiedziała, że nie wsiądzie do tira. Nie mogliśmy jednak pozwolić sobie na kłótnię przed kościołem. Powiedziałem po prostu, że mają najbardziej oryginalny transport ślubny, żadna para młoda jeszcze nie jechała w ten sposób, a poza tym nie mają już wyjścia. Darek na szczęście był zadowolony z tego pomysłu i po kilku minutach przekonał Żanetę, chociaż wchodząc do tira (co nie było łatwe w sukni) ciągle nie była zadowolona.

Dopiero na następny dzień, po tym jak wszyscy goście pod wrażeniem oryginalnego samochodu, młoda para przyznała, że było to świetny pomysł. Bez wątpienia ich ślub będzie zapamiętany.

czwartek, 24 września 2009

Już jestem

Dawno mnie nie było na blogu. Zapewne sporo osób uznało, że Albertowi znudziło się i zakończył zabawę z blogowaniem. Chciałbym zdementować wszystkie tego typu plotki. Rzeczywiście w ostatnim czasie na blogu nic się nie działo, ale teraz wszystko wróci do normy.

Moja długa nieobecność była spowodowana dość niefortunnym wypadkiem. Na początku września wybrałem się na weekend nad jezioro. Mój dobry kolega ma tam motorówkę i przekonał mnie żebym spróbował narty wodne. Miała być super zabawa, a skończyło się bardzo nieciekawie. Na początku szło mi całkiem nieźle, jakoś utrzymywałem się na tych nartach i to mnie zgubiło. Kolega uznał, że za dobrze sobie radzę jak na początkującego i przyspieszył. Jeszcze przez chwilę jakoś jechałem, ale potem wpadłem do wody. On niestety nie zauważył, że znalazłem się pod powierzchnią i dalej przyspieszał ciągnąc mnie za sobą. Skończył dopiero gdy wpadłem w jakąś niewielką łódkę, która akurat przepływała (a może było to coś w stylu kajaka, nie pamiętam). Teraz trudno mi wyobrazić sobie tą sytuację, jak to wszystko wyglądało. Wszystko działo się bardzo szybko. Jechałem sobie na nartach, po chwili leciałem w wodzie, nagle w coś walnąłem i obudziłem się w szpitalu. Na szczęście przeżyłem. Widocznie nie była to aż taka prędkość. Skończyło się na poważnych potłuczeniach, zwichniętej ręce i złamanej nodze.

Trochę czasu zajęło mi dojście do siebie, musiałem być w szpitalu i nie myślałem wtedy o pisaniu nowego posta na bloga. [mój ostatni wpis to były filmiki z kabaretów, szkoda, że nikt nie filmował mojego wypadku, na pewno wyglądało to efektownie i miałbym miliony wyświetleń na youtubie] Teraz jestem już w pełni sił i możecie oczekiwać, że ponownie „Weselcie się!!!” będzie regularnie aktualizowane.

Poza tym, chciałbym zaprosić wszystkich na mój profil na naszej-klasie. Założyłem go niedawno, wcześniej nie byłem fanem tego serwisu, ale przekonano mnie bym też tam się znalazł. Tak więc zachęcam wszystkich do dodawania mnie do znajomych, bo na razie mam ich aż 0 :) Link z prawej strony pod "o mnie".

Zapraszam was także na szukamnaslub.pl. Serwis szybko się rozwija i jest tam coraz więcej firm ślubnych, po miesiącu już ponad 120 ofert. Jeśli przygotowujecie ślub i wesele musicie nam wejść.

czwartek, 3 września 2009

Wesele - kabarety





wtorek, 1 września 2009

Bez happy endu

Tym razem smutna historia. To był ślub Ludmiły i Bronisława, ja go nie organizowałem, znalazłem się tam właściwie przez przypadek. Ludmiła była koleżanką mojej babci z kółka różańcowego i akurat ja babcię zawiozłem na ten ślub. Młoda para w tym wypadku nie była taka młoda, oboje byli już po osiemdziesiątce, ale jak widać na miłość nigdy nie jest za późno. Historia ich związku była bardzo romantyczna. Spotkali się w jakimś sanatorium, ale nie był to Ciechocinek, od razu się zakochali i już po miesiącu znajomości postanowili się pobrać. Warto w tym miejscu wspomnieć, że Bronisław był od ponad 20 lat wdowcem, natomiast Ludmiła wcześniej nie była w żadnym formalnym związku. Jej narzeczony zginął podczas wojny i od tamtego czasu z nikim się nie związała, aż do tego momentu. Jak widać, długo na siebie czekali, ale w końcu ich drogi się połączyły i wszystko zmierzało do happy endu.

Jednak zanim ostatecznie dzień ślubu nadszedł minęło trochę czasu, mimo że decyzję podjęli bardzo szybko. Miesiąc przed pierwszym terminem ślubu Ludmiła zachorowała dosyć poważnie i musieli przesunąć tą uroczystość. Już nawet poważnie brali pod uwagę pobranie się w szpitalu, ponieważ stan przyszłej panny młodej był w pewnym momencie krytyczny. Ostatecznie jednak wyzdrowiała i mogli ponownie planować ceremonię w kościele. Drugi termin ślubu wypadł prawie osiem miesięcy później. Ale i tym razem się nie udało. Dosłownie na kilka dni przed dniem, w którym mieli się w końcu pobrać, w kościele wybuchł pożar. Mury kościoła bardzo nie ucierpiały, ale wnętrze – ołtarz, ławki, obrazy itp. były bardzo zniszczone. Tak więc musieli ponownie przełożyć tą uroczystość. Mogli oczywiście wybrać inny kościół, ale jako, że byli przywiązani do tradycji, a Ludmiła do swojego kościoła, zdecydowali, że poczekają, aż będzie on odremontowany. Po pół roku kościół już normalnie funkcjonował, chociaż nadal był w fazie poważnego remontu. Wtedy para postanowiła, że już nie będą czekać, a do ślubu nie potrzebują pięknie wyglądającego kościoła. I tak po tym długim oczekiwaniu, nadszedł ten wyjątkowy dzień. Wreszcie nie przeszkodziła im żadna choroba, kościół był w miarę gotowy, goście przyjechali, wyglądało na to, że teraz im się uda zawrzeć związek małżeński. Młoda para stała już przed kościołem, witali się z gośćmi, było widać, że oboje są bardzo zdenerwowani. Kiedy mieli wchodzić do środka, Bronisław słabo się poczuł. Usiadł na ławeczce przed kościołem, odetchnął trochę, nabrał sił i mogli ruszyć w stronę ołtarza. Ledwo minęli próg kościoła Bronisław ponownie zasłabł i upadł na ziemię. Oczywiście natychmiast wszyscy się poderwali, a znajdujący się wśród gości lekarz od razu zaczął go badać. Niestety nie było z nim dobrze, trzeba było wezwać karetkę. Kiedy przyjechali stan pana młodego był już krytyczny, nie zdążyli już dojechać do szpitala, Bronisław zmarł w drodze.

Smutna historia. Tyle przeciwności losu, próbowali je pokonać, a kiedy już byli tak blisko... Chociaż z drugiej strony, mimo starszego wieku odnaleźli swoją miłość i Bronisław umarł wiedząc, że przy nim jest osoba, która go kocha.

piątek, 28 sierpnia 2009

Co robić z dziećmi podczas wesela?

Wczoraj dostałem od Joanny maila z prośbą o radę co zrobić z dziećmi podczas wesela. Postanowiłem, że odpowiem na niego na blogu, ponieważ z tego co wiem wiele osób ma problem co zrobić z dziećmi podczas wesela. Joanna zgodziła się, żeby opublikować fragment jej maila, tak więc oto on:

„...organizuję przyjęcie weselne i prawie wszystko mamy już gotowe. Jednak pozostaje nam do rozwiązania jeden problem. Duża część naszych gości ma małe dzieci, z którymi przyjdą na wesele. Chciałabym prosić o poradę, co można zrobić z maluchami żeby rodzice nie byli ciągle nimi zajęci i mogli się pobawić na weselu? Jak zorganizować dla nich opiekę?...”

Rozwiązania są dwa:
1.Teoretycznie najprostsze jest zatrudnienie na czas wesela opiekunki. Nie musi to być wykwalifikowana osoba, często w takiej sytuacji najlepiej jest znaleźć studentkę chętną trochę dorobić, ważne żeby była to osobą odpowiedzialna, którą na przykład ktoś nam poleci. Ważne również, żeby miała ona pomysł co będzie robić z dzieciakami, żeby się nie nudziły.

Teraz pozostaje problem, gdzie dzieci z opiekunką będą przebywać podczas przyjęcia. Jeśli wesele odbywa się w hotelu albo pensjonacie można wynająć dla nich osobny pokój. Wtedy rodzice, w razie potrzeby, będą blisko. Jeśli jednak nie ma takiej możliwości najlepiej umówić się z najbliżej mieszkającą osobą z rodziny, będącą na weselu, żeby u niej mogły być dzieci.

Jeśli natomiast rodzice chcą żeby były one na weselu, także można to bez problemu rozwiązać. Jednak w takiej sytuacji miejsce gdzie dzieciaki będą mogły się przespać jest obowiązkowe. Pozostawienie ich śpiących na krzesłach na sali weselnej jest kiepskim rozwiązaniem i nie można wtedy liczyć na to, że ich rodzice będą dobrze bawić się do białego rana. Bardzo przydatne na weselach z udziałem dzieci są sale z ogrodami. Wtedy wyznaczona osoba, opiekunka, może spokojnie zająć się nimi na powietrzu, a dla nich jest to też bardziej ciekawe niż siedzenie w pokoju. Poza tym, rodzice nie muszą wtedy cały czas uważać czy ich dziecko przypadkiem nie pije czyjegoś drinka nudząc się przy stole.

2.Można także zatrudnić profesjonalistów. Animatorzy zajmą się dziećmi i zapewnią im rozrywkę. Wtedy wszystkim zajmują się oni, organizują zabawy, wyjście do kina i miejsce gdzie później dzieci pójdą spać. Rodzice mogą całą noc się spokojnie bawić, a na następny dzień odbierają dzieci, dla których też poprzedni wieczór był pełen atrakcji. To jest najwygodniejsze rozwiązanie, możemy być pewni, że dzieci są pod dobrą opieką i się nie nudzą lub nie grają cały czas na konsoli siedząc w pokoju hotelowym, ale na pewno znacznie bardziej kosztowne.

Wiem, że nie są to odkrywcze pomysły, ale uwierzcie mi, że nie ma co wymyślać innych, bardziej skomplikowanych rozwiązań. Trzeba się trzymać tego co najprostsze i skuteczne, zwłaszcza, że przy okazji ślubu i wesela już i tak mamy bardzo dużo rożnych rzeczy do załatwiania na głowie. Jeśli natomiast nie zdecydujemy się na zorganizowanie niczego dla dzieciaków, możemy być pewni, że ich rodzice będą musieli opuścić wesele wcześniej niż pozostali, nie mający tego problemu. A w końcu wesele jest dla gości i trzeba zrobić tak, żeby mogli się jak najlepiej bawić, nie myśląc ciągle, że ich dziecko jest już zmęczone i zaraz trzeba wracać.

To by było na tyle w tej kwestii, jeśli macie jakieś pytania, chcielibyście się podzielić swoimi doświadczeniami piszcie na albert@szukamnaslub.pl, postaram się odpowiedzieć na wszystkie maile. Mogę kontynuować ten kącik porad, jeśli będzie zainteresowanie i zapotrzebowanie.

Joanno, mam nadzieję że chociaż trochę Ci pomogłem i utwierdziłem w przekonaniu, że najprostsze rozwiązanie jest najlepsze i najbardziej skuteczne.

czwartek, 27 sierpnia 2009

Singiel na weselu

Ostatnio czytałem artykuł o singlach na weselu, możecie znaleźć go tutaj. Przy tej okazji przypomniało mi się jedno wesele, które organizowałem jakiś czas temu. Na tym weselu też pojawił się jeden singiel, może było ich więcej, ale tego zapamiętałem bardzo dobrze. Tomka miałem okazję poznać jeszcze podczas przygotowań ślubnych, ponieważ pomagał parze młodej w wyborze odpowiednich dekoracji, jako że był z zawodu dekoratorem wnętrz. Tak więc, był on singlem, ale na wesele przyprowadził swoją koleżankę Dorotę, żeby mieć się z kim bawić. I rzeczywiście bawili się bardzo dobrze, tylko że nie do końca ze sobą.

Kiedy na salę miał wjeżdżać tort weselny, nie było pana młodego. Nikt, nawet panna młoda nie była w stanie sprecyzować gdzie może być, więc musiałem go odszukać. Znalazł się w ogrodzie, który było dość duży. Trochę musiałem się nachodzić, żeby na niego trafić. Zobaczyłem, że przy oczku wodnym coś się dzieje, podszedłem, a tam pan młody w najlepsze posuwał Dorotkę. Gdy mnie zobaczyli, od razu oczywiście odskoczyli. Dorotka schowała się za krzakami, a pan młody zapinając rozporek podszedł do mnie i zaczął się tłumaczyć. Mówił, że Dorota to była kiedyś jego dziewczyną i teraz takie spotkanie po latach, chciał zrobić z nią to po raz ostatni itd. I przede wszystkim prosił mnie, żebym w żadnym wypadku nie powiedział nic jego żonie, w końcu faceci muszą się trzymać razem. Wtedy nie wiedziałem jak się zachować, czy powinienem powiedzieć o tym pannie młodej? Wracając na salę ciągle się nad tym zastanawiałem, co powinienem zrobić. Postanowiłem, że na razie pozostawię to, a jutro zobaczymy czy zdecyduję się ingerować w ich prywatne sprawy.

Rozterki miałem tak mniej więcej przez trzy godziny. Później po raz kolejny trafiłem na parę uprawiającą sex. I nie była to para młoda, tylko panna młoda i Tomek. Przyłapałem ich na tym przez przypadek. Skończyłem już swoją pracę i szedłem do samochodu, a oni byli w samochodzie Tomka. Trudno było nie zauważyć sukni ślubnej w samochodzie, mimo że był już trochę zaparowany. Wtedy pomyślałem sobie, że mają ciekawy początek małżeństwa i chyba idealnie się dobrali.

To tyle o singlu na weselu. Ale żeby nie było, nie bójcie się zapraszać takich osób na swoje wesele. W końcu ja tylko raz miałem takie doświadczenie, na pozostałych przyjęciach nie było takich ekscesów, a przynajmniej ich nie odnotowałem.

środa, 26 sierpnia 2009

Pijackie wesele

Co zrobić kiedy pan młody spije się podczas wesela? W mojej karierze nie raz zdarzało się, że młody za dużo wypił, chociaż jest to rzeczywiście margines. Większość osób w tak wyjątkowych momentach bardzo pilnuje się i w znaczącej większości pije wódkę rozwodnioną. Wtedy ryzyko spicia się istotnie się zmniejsza, a do tego goście są zadowoleni, że mogą wypić z parą młodą. Niestety nie zawsze jest jak być powinno. Najgorsza sytuacja z tym związana przydarzyła mi się na początku mojej samotnej kariery organizatora, na weselu Ilony i Kamila. Była to młoda para nie tylko ze względu na ślub, jeśli dobrze pamiętam byli wtedy jeszcze na studiach. Jak można się domyślić, jak to typowi studenci, lubili poimprezować i taki sam cel postawili sobie na weselu. Uznali, że oni potrafią pić i nie potrzebują wody zamiast wódki. Ja odradzałem im ten pomysł, ale niestety nie byłem wystarczająco przekonujący. Na początku dodam, że pan młody był na tyle zestresowany w dzień ślubu, że już przed ślubem napił się na odwagę, by dobrze wypaść w urzędzie. Do tego momentu jego pomysł w miarę się sprawdził, bo podczas przysięgi mówił spokojnie, nie zająknął się i wszystko było tak jak należy.

O wiele gorzej było już jednak na weselu. Nie można pominąć faktu, że na tej imprezie poza rodzinami była także spora grupa znajomych pary młodej. W efekcie, już po kilku pierwszych piosenkach i tańcach pan młody zaległ za stołem wśród swoich kolegów. Wtedy twierdził, że musi się trochę rozluźnić, a poza tym by dalej tańczyć potrzebuje się napić. Po jakimś czasie udało się go ponownie wyrwać na parkiet i chyba trochę mu to pomogło, ale nie na długo. Jak mi się wydaje zabójcze dla niego było spotkanie przy kieliszku z wujkiem panny młodej. Razem pili tylko przez chwilę, ale wujek narzucił takie tempo, że poszło naprawdę dużo wódki weselnej. Na efekt nie trzeba było długo czekać, kiedy orkiestra ponownie zaczęła grać Kamil tańcząc ze swoją teściową zaczął robić striptiz. Teściowa była bardzo zszokowana, ale udawała rozbawioną. Uratowała ją córka. Ilona szybko ściągnęła męża z parkietu, chociaż nie było to łatwe. Po tym wyczynie pan młody przesiedział trochę przy stole ze swoją żoną pijąc wodę i wracając do siebie. Wiedziałem, że jeśli będzie jeszcze pił to wesele zakończy się klęską. Niestety nie mogłem się z nim dogadać, Ilona próbowała przekonać go do uspokojenia się, ale to też nie dawało najlepszych rezultatów. Po jakiejś chwili do Kamila podeszła jego babcia. Nie słyszałem ich rozmowy, ale co się wydarzyło opowiedział mi później świadek. Babcia podobno powiedziała panu młodemu żeby już nie pił i nie niszczył wesela. Kamil na to odpowiedział, że jak jej się nie podoba to nikt jej tu nie trzyma i może spierdalać. Na reakcję zszokowanej i oburzonej babci nie trzeba było długo czekać. Po kilku minutach razem z jeszcze kilkoma osobami opuściła wesele. Wszystko zaczęło się sypać i bałem się, że jak tak dalej pójdzie to na oczepinach już nikt nie zostanie. Dlatego postanowiłem porozmawiać z gośćmi, zwłaszcza tymi najbardziej rozrywkowymi, i przekonać ich, by już nie polewali panu młodemu. Oczywiście oni też już byli podpici, ale zapewniali mnie, że rozumieją sytuację i już nie będą go dalej upijać. Nie minęło pół godziny i znowu Kamil siedział z nimi i pił. Było wtedy trochę przed jedenastą i pan młody miał minimalne szanse na dotrwanie do oczepin. Musiałem podjąć radykalne metody działania. Razem ze świadkiem, zaciągnęliśmy Kamila do apartamentu pary młodej (na szczęście wesele odbywało się w hotelu i taki pokój był do dyspozycji). Rozebraliśmy go i wrzuciliśmy pod prysznic. To było jedyne co mi przyszło do głowy, by jakoś wytrzeźwiał do oczepin. Potrzymaliśmy go trochę pod zimną wodą. Potem miał jeszcze trochę czasu na dojście do siebie, wypił herbatkę, zjadł coś i mogliśmy wracać na salę. Oczywiście Kamil po tym zabiegu ciągle nie był w najlepszym stanie, ale przynajmniej przez chwilę nie było ryzyka, że ponownie zacznie się rozbierać, obrażać gości czy robić jeszcze jakieś inne dziwne rzeczy. Niestety problemy się na tym nie zakończyły. Kiedy wróciliśmy na salę siostra Ilony zabrała mnie na bok i powiedziała, że panna młoda także nie jest w dobrym stanie. Leżała w toalecie i wymiotowała. Wtedy naprawdę się wkurzyłem, miałem tego dosyć, jak chcą chlać i rozwalić sobie wesele, to ich sprawa, ja ich przecież ostrzegałem. Jednak po momencie załamania, uznałem, że w końcu taka moja praca by ta impreza się udała i trzeba wziąć się teraz za Ilonę. Niestety u niej sytuacja wyglądała o tyle źle, że nie tylko czuła się słabo, ale do tego zwymiotowała na swoją suknię i z wielką plamą nie mogła wystąpić na oczepinach. Na szczęście w apartamencie miała przygotowaną sukienkę na poprawiny i właśnie w nią musiała się przebrać. Na szczęście gdy zakończyły się już jej problemy żołądkowe czuła się w miarę dobrze, chociaż była oczywiście załamana swoją suknią. Ostatecznie na oczepinach para młoda wystąpiła, ale nie wygląda to dobrze gdy panna młoda nie jest w białej sukni. Welon jednak nie ucierpiał i mogła go spokojnie rzucić. Potem jeszcze chwilę tańczyli, ale Ilona ponownie poczuła się nie najlepiej, udała się do apartamentu i już nie wróciła. Natomiast Kamil po pierwszej odzyskał siły, ponownie zaczął pić dopóki nie zaległ gdzieś na podłodze i trzeba było go odnieść do łóżka.

To była totalna klęska. Najgorzej potem miałem ja. Może to było ich wesele, ale oni spili się na własne życzenie, a ja jako początkujący organizator miałem w swoim CV tak niechlubnie zakończoną imprezę. A dla tych którzy są przed ślubem, niech to będzie przestroga, że na weselu nie należy pić, a jak się pije to tylko w minimalnym stopniu. Po co przez to zniszczyć sobie ten wyjątkowy dzień. W końcu po to są poprawiny, żeby para młoda mogła ze spokojem oblać swoje małżeństwo.